Witajcie, kochani! Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim postem :). Mimo, że napisałam, że wystarczy 7, było aż 9, czyli jak do tej pory najwięcej, co naprawdę mnie cieszy. No, więc, dlatego, że tak ładnie prosiliście (xP) to oto przedstawiam Wam ROZDZIAŁ 10! Miłej lektury i komentujcie!
Wstyd się przyznać, ale... śledziliśmy ją. Byłem zbyt zdeterminowany, żeby teraz się poddać. Oboje z Harrym byliśmy zdziwieni, gdy okazało się, że Sophie nie ma pojęcia, gdzie mieszka Kate.
-Kat nigdy mnie do siebie nie zapraszała. - wyjaśniła, widząc nasze miny. - A zawsze, gdy proponowałam, do niej wpadnę, albo ją odprowadzę, zdołała się jakoś wykręcić.
Nie mówiąc nic więcej, ruszyliśmy na misję o nazwie "Odnaleźć dom Kate". Przez całą drogę milczeliśmy. Każdy był zajęty swoimi myślami. Ja, osobiście, nie uwierzyłem w tą bajeczkę ze schodami. Ta rana na policzku nie wyglądała na taką po upadku, tylko jakby ktoś ją pobił. Krew we mnie wrzała na samą myśl o tym, że ktoś mógłby tknąć Kate choćby palcem. Aż mi się nóż w kieszeni otwierał. Przez ten czas, od koncertu, plułem sobie w brodę, za to jak rozegrałem to wszystko. Nie mogłem sobie wybaczyć, że Kat przeze mnie cierpiała. Bo nie patrząc na to wszystko to była moja wina. To ja pozwoliłem Liam'owi pisać z nią sms-y. To ja pozwoliłem, żeby Harry rozmawiał z nią przez telefon. To ja pozwoliłem, żeby Lou zabawiał ją swoimi żartami. Gdybym się na to wszystko nie zgodził... na pewno potoczyło by się inaczej. Miałbym dużo większe szanse na to, że Kate mi wybaczy i nie będzie chować urazy, że nie powiedziałem jej iż śpiewam w One Direction. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że nie chciałem stracić tego skrawka normalności, który zyskałem dzięki pannie Blair. Tęskniłem za nią strasznie. Za jej sms-ami, za jej głosem... Za NIĄ.
Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem, że stanęliśmy i wpadłem na Harry'ego. Rozejrzałem się po okolicy. To była jedna z najbiedniejszych i najgorszych dzielnic w Londynie. Zobaczyłem Kat, która stała przed jednym z bloków i wpatrywała się w okno mieszkania, z którego dochodziły głośna muzyka, krzyki i śmiechy. Dziewczyna zgarbiła ramiona i zamiast wejść normalnie od frontu, skierowała się do drabinki, która była przymocowana do ściany. Rzuciła torbę na trawnik i wspięła się do, najwyraźniej, swojego pokoju.
- Dlaczego nie weszła normalnie? - szepnęła blondynka. Spojrzeliśmy na siebie z Harrym zdziwieni. To ona nawet nie wie co się dzieje u niej w domu?! Po dziesięciu minutach, które spędziliśmy nasłuchując uważnie, coś zaczęło się dziać. Najpierw z okna, przez które weszła dziewczyna, jedna po drugiej, wylatywały torby. Po chwili rozległy się krzyki.
- Co ty wyprawiasz, gówniaro?! Nigdzie nie pójdziesz! Nawet nie masz dokąd! Zginiesz tam na ulicy, bo nikogo oprócz nas nie masz! JESTEŚ SAMA JAK PALEC!
Spadła ostatnia torba i w tej samej chwili na drabince pojawiła się dziewczyna. Nie panując nad sobą, podbiegłem do niej. Spojrzała na mnie z góry, zszokowana.
- Niall? - wychrypiała. - Co ty tu robisz?
- Nie ma czasu! - zawołałem, zbierając jej rzeczy, gdyż z okna zaczęły latać puste butelki po alkoholu. - Schodź szybciej, a my pozbieramy resztę twoich rzeczy!
Razem z Sophie i Harrym uwinęliśmy się raz dwa i we czwórkę zaczęliśmy uciekać. Jedna z butelek trafiła Kate w plecy, ale mimo to biegła dalej. Zatrzymaliśmy się dopiero dwa skrzyżowania od szkoły dziewczyn. Zdyszani, opadliśmy na pobliską ławkę.
- Nareszcie... mi... się... udało... - wysapała z chrypką panna Blair.
- Co znaczy, że cie "się udało"? - spytał Harold.
- Zwiać z "domu". Tylko jest mały problem.
- Jaki?
- Nie mam gdzie mieszkać. Chyba pójdę do jakiegoś schroniska, albo coś... - Widać było, że mówienie sprawiało jej trudność, ale nie mogłem powstrzymać myśli, że dzięki tej głębszej niż dotychczas chrypie, brzmi zupełnie jak Harry.
- Zamieszkasz u nas! - rzuciliśmy jednocześnie ze Styles'em. Spojrzała na nas z szokiem i lekkim niezdecydowaniem, wypisanymi na twarzy. - Nic nie mów. To nie podlega żadnej dyskusji.
Westchnęła, nagle znużona i uśmiechnęła się do nas z wdzięcznością.
- Dziękuję.
Ja wiem, że chcieliście długi rozdział, ale chyba coś nie wyszło... Jednak obiecuję, że następny będzie dłuższy, przysięgam! Jak widać, całość jest z perspektywy Niall'a. Przyznając się, uwielbiam pisać z perspektywy chłopaka, bo to jest niezła zabawa, tak myśleć: Co w takiej sytuacji zrobił by chłopak? xP
No nic. Czekam na Wasze opinie. Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział i już nie możecie się doczekać następnego!
Do zobaczenia wkrótce, a jak macie do mnie jakieś pytania, to walcie śmiało na tt: @Cate_Horan
PS. Zapraszam Was na mojego drugiego bloga: fairy-tale-with-you.blogspot.com
Buźka :*
Super, świetny, cudowny, zaje***ty.... rozdział :) Kocham twoje opowiadanie :) Czekam na następny :) Życzę dużo weny... Misia :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialek :) czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńAle super rozdział!
OdpowiedzUsuńMega ;*
http://closertotheedge1.blogspot.com/
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńJak Kate będzie u nich mieszkać to się coś wydarzy ^^ ( mam taką nadzieję )
Pozdrawiam i życzę dużo weny. ;D
Świetny:p Fajnie zamieszka teraz z One Direction i może wreszcie będzie z Niallem:)
OdpowiedzUsuńBrawo Kate ! :D i bardzo podoba mi się ta perspektywa :D no to teraz czuje miłość w powietrzu *.*
OdpowiedzUsuń