niedziela, 20 października 2013

Rozdział 23: "Zawiodłam się na was."

     Chłopcy dalej się nie odzywali, dlatego dzień po wydaniu nam paszportu Merrie, we trójkę poleciałyśmy do Francji. Jeżeli oni nie chcą się do nas odzywać to ich sprawa, bo my się prosić o kontakt nie będziemy. Chociaż to tak cholernie bolało, ten brak kontaktu, ignorowanie nas. No bo dlaczego tak nagle przestali się do nas odzywać? Tego nie robi się od tak, z dnia na dzień, bez wyraźnego powodu.Tylko jaki był powód tego milczenia? Może gdyby nam to w jakiś sposób wytłumaczyli, nawet przez głupiego sms-a, to byśmy to zrozumiały? Nie mam pojęcia, ale tak jak już wspomniałam wcześniej, prosić się o kontakt nie będziemy. na wakacjach miałyśmy o tym nie myśleć. To było jedno z naszych postanowień. Drugim było odcięcie się od świata zewnętrznego - czyli zero komórek, zero gazet, zero telewizji, chyba że jakiś film na DVD, które akurat było w naszym pokoju. To były NASZE wakacje, NASZE małe "pięć minut" i żadne One Direction tego nam nie mogło popsuć!
     Do Marsylii przyleciałyśmy na tydzień. 
     Pierwszego dnia najpierw zameldowałyśmy się w hotelu i rozpakowałyśmy rzeczy. Potem poszłyśmy pozwiedzać okolicę. Czyli krótko mówiąc sklepy, jak to dziewczyny.
     Drugiego dnia ubrałyśmy kostiumy kąpielowe, zabezpieczyłyśmy się w jedzenie i krem do opalania i cały dzień spędziłyśmy na plaży. Pomagałyśmy Merrie budować zamki z piasku i jeden był nawet całkiem pokaźny. Kąpałyśmy się również w cudownie ciepłej wodzie Lwiej Zatoki. Opalałyśmy się. Zrobiłyśmy mnóstwo zdjęć. Normalny dzień na plaży.
     Trzeciego dnia wynajęłyśmy przewodnika i zwiedziłyśmy miasto. Było bardzo zabawnie, zważywszy na to, że Merrie nie znała francuskiego, a Sophie zresztą nie była lepsza, natomiast nasz przewodnik nie znał ani krzty angielskiego, więc musiałam wszystko tłumaczyć. Już wiem jak czuje się Google Tłumacz.
     Czwartego dnia jednak nie wytrzymałyśmy. Obydwie włączyłyśmy z powrotem nasze telefony, w nadziei, że się odezwali, ale jak zwykle spotkało nas rozczarowanie. Wtedy coś w nas pękło. Ja zadzwoniłam do Niall'a, a Soph do Harry'ego, nie dbając już o to, czy odbiorą, czy nie.
- Hej, tu Niall! Nie mogę teraz odebrać, bo pewnie świetnie bawię się ze swoją dziewczyną, więc zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonię!
- Nie sądzę, żebyś oddzwonił, a zwłaszcza do mnie, Niall, zważywszy na to, że już od ponad półtora miesiąca nie oddzwaniasz. - zaczęłam cichym głosem, w którym dało się słyszeć nutę goryczy i zrezygnowania. - Chciałabym tylko wiedzieć, dlaczego. Tak szybko ci się znudziłam? Jeśli tak, to dlaczego nie zadzwoniłeś, żeby mi to powiedzieć? A może jest jeszcze inny powód? A Harry? Dlaczego nie odzywa się do mnie, do własnej siostry? Nie wiem. Nie potrafię tego zrozumieć. I wiesz co? Chyba nie chcę. Nie chcę jeszcze bardziej niż teraz cierpieć. I Sophie też nie. Odkąd przestaliście się do nas odzywać, my nie przespałyśmy ani jednej nocy w spokoju, bo ciągle się zastanawiałyśmy, czy zrobiłyśmy, czy powiedziałyśmy coś nie tak. Ech... Nie będę cię już zanudzać. Chcę ci tylko powiedzieć, że to jest moja pierwsza i ostatnia zarazem wiadomość dla ciebie. Nie będę już więcej cię męczyć telefonami. Zamilknę i zostawię was raz na zawszę. Tak chyba będzie lepiej, co ? Tak więc... - urwałam, czując wielką gulę w gardle, która uniemożliwiła mi dalsze mówienie, jak łzy zamazywały wzrok. - żegnajcie chłopcy. Kocham was najmocniej na świecie, ale... Zawiodłam się na was. Okropnie się zawiodłam.
     Szybko się rozłączyłam i wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie z ich strony? A Sophie? Niczym sobie na to nie zasłużyłyśmy. Niczym! Chyba zawiniłyśmy tylko tym, że byłyśmy za bardzo szczęśliwe. Jakby to była jakaś zbrodnia. I powoli zaczynałam tak myśleć. No bo, jakby nie patrzeć, zawsze gdy czułam się szczęśliwa, działo się coś co to szczęście burzyło jak domek z kart. Kiedy myślałam, że znalazłam miłość swojego życia, dowiedziałam się, że to nie miłość a "miłości". Chłopcy urządzili mi przyjęcie niespodziankę na urodziny i znaleźli dla mnie pracę - niecałe dwa tygodnie później Niall, Louis i Liam wyrzucili mnie z domu. Zeszłam się z Niall'em i dowiedziałam się, że Harry to mój brat - wylądowałam w szpitalu ciężko pobita (co prawda na swoje własne życzenie). Odzyskałam rodzinę, adoptowałam Merrie i dostałam się na studia - chłopcy urywając nagle z nami kontakt. Czyli podsumowując, wychodzi na to, że ani ja ani Sophie nie możemy być szczęśliwe, a w szczególności już ja. Poczułam jak z obydwu stron obejmują mnie zalana łzami Soph i zaniepokojona Meredith. Spróbowałam się do niej uśmiechnąć, ale wyszedł z tego jakiś marny grymas.
     Zawiodłam się na was, chłopcy.


I oto rozdział 23!
Podobał się Wam? Wiem, że smutny, ale to wszystko się jeszcze odwróci i to całkiem szybko.
Piszę dziś krótko, bo nie mam zbytnio czasu :P
14 komentarzy = Rozdział 24

Do zobaczenia!
Kat xx.

14 komentarzy :