wtorek, 17 czerwca 2014

Część II: Rozdział 2: "Karma to prawdziwa dziwka."

!!!PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

Kat:

        Wbiegłam zdyszana do księgarni, w której pracowałam. Wpadłam na zaplecze, gdzie zostałam przywitana zdziwionym spojrzeniem Amelii, wesołym uśmiechem Matta i lekko dezaprobującym wzrokiem pana Aleca. Amelia to trzydziestotrzyletnia kobieta o długich blond włosach, przyjaznych szarych oczach i delikatnej bliźnie na skraju policzka. Powiedziała mi kiedyś, że tę bliznę zawdzięcza swojemu byłemu chłopakowi, ale w sumie to nie wiem ile jest w tym prawdy. Matt to dwa lata starszy ode mnie chłopak i w dodatku kumpel mojego brata. Był bardzo wysoki, miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Miał troszkę przydługie brązowe włosy, spojrzenie jego niebieskich oczu przywodziło na myśl bezchmurne niebo tuż przed zachodem słońca. Urocze dołeczki w policzkach przysłaniał kilkumilimetrowy zarost, który przy jego chłopięcej urodzie dodawał mu nieco złudnej powagi. Natomiast pan Alec to nasz sześćdziesięciotrzyletni szef. I przy okazji ojciec Amelii. To po nim odziedziczyła piękne srebrzyste oczy. Poza tym pan Alec miał krótko ostrzyżone siwe włosy, zmarszczki wokół oczu i ust i całkiem miłe usposobienie. 
- Prze... przepraszam. - wysapałam, próbując złapać oddech. Wzięłam dwa głębokie wdechy. - Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymali mnie w szkole. 
- Coś się stało? - zatroskał się Matt. Uśmiechnęłam się lekko w duchu. Matt to bardzo dobry kolega, jednak jeśli chodzi o mnie to nie ufam ani jemu, ani Amelii i panu Alecowi, żeby zwierzać im się ze swoich problemów. Dlatego, starając się nie zerkać na delikatnie poranione knykcie u dłoni, uśmiechnęłam się uspokajająco i rzekłam:
- Nic. W każdym razie nic poważnego. A teraz jeśli pozwolicie, pójdę do łazienki odświeżyć się i stanę za kasą.
            Nie czekając na odpowiedź żadnego z nich poszłam do toalety. Odkręciłam wodę z kranu i oparłam dłonie o skraj umywalki. Spojrzałam na swoje knykcie, zwykle delikatnie opalone i gładkie, w tamtej chwili jednak była z nich zdarta skóra, a na prawej dłoni widniała zaschnięta krew. Łzy pociekły po moich policzkach, gdy zanurzyłam je w chłodnej wodzie. Nie z bólu. Przynajmniej nie fizycznego. Raczej mentalnego, emocjonalnego bólu. Karma to prawdziwa dziwka, wiecie? Zrobiłam dzisiaj cholerny dobry uczynek, a jak mi się za to odpłacono? Bójką z dziewczyną z mojej klasy, która jest jeszcze większą zdzirą niż karma. Jest dopiero połowa września, a ja już wylądowałam u dyrektorki! Tylko dlatego, że dałam się sprowokować głupiej gadaninie Eleny Gray! Westchnęłam znużona i otarłam dłonią łzy. 
Szybko opłukałam twarz, by nie było widać na niej śladów łez, zakręciłam wodę, wytarłam buzię oraz dłonie i wyszłam z toalety, po czym stanęłam za kasą. Był dzisiaj mały ruch, co przyjęłam z nieukrywaną ulgą. Przynajmniej nie będę musiała często się wysilać na uprzejmości. Wyjęłam z plecaka książkę, którą niedawno zaczęłam czytać i zagłębiłam się w lekturze, mając jednocześnie oko na klientów.
- Przepraszam... - usłyszałam cichy i trochę niepewny głos. Podniosłam wzrok, a uprzejmy uśmiech zamarł mi na ustach.
- Victoria? - spytałam słabo.
- Cześć, Kat. - powiedziała nieśmiało, a jej spojrzenie uciekło w dół. Poczułam się roszkę głupio. Nie powinnam tak na nią reagować, tylko dlatego, że jest z mojej klasy. W gruncie rzeczy ona jest jedną z dwóch osób, która mnie nie zaczepia w szkole. Ale z drugiej strony nigdy nie stanęła w mojej obronie. Dobra, nieważne. Teraz to jest klientka, której muszę pomóc. 
- W czym mogę ci pomóc?
- Bo... ta książka... którą teraz czytasz... czy macie ją tutaj? - wydukała, a na jej policzki wypłynął delikatny rumieniec zakłopotania. Osobiście uważałam, że jest bardzo ładna. Miała piękne, długie ciemne włosy, duże niebieskie oczy, szczupłą sylwetkę i drobną budowę. Z powodzeniem mogłaby zostać modelką.
- Zieleń szmaragdu? - zerknęłam na okładkę czytanej przeze mnie książki. - A czytałaś poprzednie części?
- Oczywiście! - ożywiła się,  a jej oczy zabłysły niespodziewanie. Podobno ja tak samo reagowałam, gdy ktoś pytał mnie o książki.
- No to w takim razie chodź ze mną. - włożyłam zakładkę między strony, schowałam książkę pod ladę i poprowadziłam Victorię między regałami. Nie przestawałyśmy rozmawiać. Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że będę swobodnie rozmawiać z kimś z mojej klasy to wysłałabym go do psychiatryka na porządne leczenie. Nigdy nie sądziłam, że zdołam się z kimś stąd dogadać. A tu proszę, taka niespodzianka. To znaczy Victoria od początku wydawała mi się inna. Może to za sprawą jej pochodzenia, a może przez to, że tak jak ja stara się trzymać na uboczu. No cóż, właściwie to czas pokaże, czy Victoria naprawdę jest w porządku, czy się pomyliłam w ocenie.


Louis:

         
Głośna muzyka dudniła w moich uszach i klatce piersiowej. Pustym wzrokiem obserwowałem ocierające się o siebie ciała tańczących oraz pary, które trzymając się za ręce, schodziły z parkietu poszukując jakiegoś bardziej ustronnego miejsca. Wśród tancerzy odnalazłem brązowo-kasztanową czuprynę Harry'ego. No tak, sam mnie wyciągał do tego klubu, a gdy tylko nadarzyła się okazja, zniknął zostawiając mnie samego. Westchnąłem bezgłośnie i od razu wychyliłem kieliszek wódki. Napój nieprzyjemnie palił mnie w gardło, ale koił moje zszargane nerwy. Nie mam co bluźnić na Hazzę, skoro przyszliśmy tu po to samo: żeby zapomnieć o problemach. Gubię się już w tym wszystkim. Za trzy miesiące kończę dwadzieścia jeden lat, a czuję się, psychicznie oczywiście, jakbym miał czterdzieści jeden. Kiedyś byłem normalnym chłopakiem z normalnymi problemami, takimi jak szkoła czy dziewczyny. Odkąd skończyłem z Eleanor, moim problemem stało się to, że udaję kogoś kim właściwie nie jestem. Codziennie wkładam na twarz inną maskę. Już sam nie wiem, która z nich przedstawia prawdziwego mnie. Kim tak naprawdę jestem i co sobą reprezentuję? Znów westchnąłem i zamówiłem kolejny kieliszek wódki, którego znów wychyliłem jednym duszkiem. Wtedy przysiadła się do mnie jakaś blondynka.
- Cześć. - zamruczała, przesuwając paznokciem po moim odkrytym ramieniu. Kiwnąłem beznamiętnie głową. - Masz ochotę zatańczyć?
- Nie za bardzo. - stwierdziłem oschle i skinąłem w stronę barmana. Uregulowałem rachunek i nie zaszczycając dziewczyny nawet jednym spojrzeniem skierowałem się do wyjścia.
        Gdy znalazłem się na dworze, owionął mnie nocny chłód. Zadrżałem i owinąłem się szczelniej płaszczem, który narzuciłem na siebie po drodze. W swoim życiu zdążyłem się przekonać o jednym. Karma to prawdziwa dziwka. Podobno działa ona tak, że jak zrobisz dobry uczynek, to to ci się wkrótce zwróci. Do tej pory wierzyłem, że tak jest. Ale jak to w życiu bywa, nic nie jest takie, jakie wydaje się, że jest. Czasem, kiedy patrzę w lustro na swoją twarz, widzę kogoś innego. Jest w tym jakiś sens? Przeczesałem dłonią włosy i spojrzałem na zegarek. Wytrzeszczyłem oczy widząc, że jest w pół do trzeciej. Boże święty, siedziałem tam aż pięć godzin! I nie upiłem się na tyle, by nie móc racjonalnie myśleć! No ja pierdolę! Już nigdy nie idę z Harrym na żadną imprezę, bo to jakiś niewypał. Nadal mogę trzeźwo myśleć, a chciałem uzyskać odwrotny efekt. Z mojego gardła wydobyło się coś pomiędzy jękiem, a warknięciem, sam do końca nie wiem, ale na pewno dało się w tym słyszeć frustrację. O mój Boże, ale ja żałośnie brzmię, prawda? Nawet dla samego siebie. Przyśpieszyłem kroku i już po kilku minutach byłem pod naszym domem. Po cichu wszedłem do środka i starając się nie obudzić chłopaków, poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, a moje myśli nagle nawiedziła Kat. Wziąłem laptopa leżącego na komodzie i włączyłem go. Chwilę potem w Google wpisałem Kat Blair. Uśmiechnąłem się, widząc wyniki, które wyskoczyły. Nie sądziłem, że to takie proste!

Niall:

      Przewracałem się z boku na bok, próbując zasnąć, jednak nie mogłem. Słyszałem jak Lou wchodzi po schodach na górę, potem do swojego pokoju, a na koniec włącza komputer. Ściany w tym domu są cienkie i wszystko przez nie słychać. Dlatego chłopcy nigdy nie przyprowadzają tu swoich dziewczyn. Westchnąłem cicho, wiedząc, że już nie zasnę i sam sięgnąłem po laptopa. Na początku grałem w jakieś durne gry, tak dla zabicia czasu. O czwartej nad ranem zacząłem czytać opinie na temat Live While We're Young i zbliżającej się premiery teledysku. Kiedy zegar wybił szóstą, wpisałem na Facebooku Kat Blair. Odkąd wszystkim nam śnił się ten sam sen, bardzo mnie korciło, by sprawdzić, czy ona naprawdę istnieje. Przeglądając jej profil, najpierw zajrzałem do galerii. Wyglądała prawie identycznie jak we śnie. Prócz tego, że miała brązowe oczy i często farbowała włosy, to jest taka sama. Na zdjęciach pojawiała się również Sophie. Kat naprawdę jest strasznie podobna do Harry'ego! Potem przejrzałem jej ulubioną muzykę i uśmiechnąłem się dumnie, gdy zobaczyłem One Direction jako jedyny popowy wykonawca. Reszta to były zespoły rockowe, takie jak The Fray (Louis by się ucieszył), The Calling, Green Day, Oasis i inne. No, ma dziewczyna gust. Wyczytałem również, że mieszka tu w Londynie, ma brata i pracuje w księgarni Smith
           Gdy na zegarze pojawiła się godzina ósma ubrałem się i zabierając ze sobą komputer, zszedłem na dół, gdzie o dziwo wszyscy już byli, nawet skacowany Harry. Postawiłem laptopa przed Zaynem i przywołałem resztę gestem ręki. 
- O co chodzi, Niall? - spytał Liam, pochylając się nad moim ramieniem. 
- Spójrzcie, kogo znalazłem! - wyszczerzyłem się.
- To ona! - wykrzyknęli Harry, Li i Zayn. Spojrzałem na Louisa, który wzruszył jedynie ramionami. 
- Ja też znalazłem Kat na Facebooku. Nie mogłem spać. Odwrócił wzrok, ale zdążyłem dostrzec tam mieszające się ze sobą sprzeczne emocje. Zabrałem Lou do salonu.
- No, już. Gadaj mi tu jak na spowiedzi, co się dzieje.
          Chłopak westchnął znużony.
- Jestem po prostu zmęczony. - powiedział cicho.
- Czym zmęczony? Życiem? Sławą? - drążyłem.
- Udawaniem kogoś, kim nie jestem. 
          Zaskoczył mnie. Nie miałem pojęcia...
- Dlaczego nie przyszedłeś z tym do któregoś z nas i nie porozmawiałeś? - spytałem cicho.
- Bo doskonale zdajesz sobie sprawę, że ciężko przychodzą mi wyznania tego typu. - mruknął, wzdychając ponownie. 
- Następnym razem, gdy będziesz miał jakiś problem, lub po prostu będziesz chciał pogadać, masz do mnie przyjść, jasne? - spojrzałem na niego poważnie. - O każdej porze dnia i nocy. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
         Wreszcie się uśmiechnął. Blado, ale to już coś.
- Jasne.





Słuchajcie, wiem, że może to się Wam wydawać troszkę zjebane, że w pierwszej części Kat była z Niallem a tu nagle wyskakuje Louis jak Filip z konopi. Ale to wszystko jest zamierzone! Relacje Niall-Kat-Lou będą bardziej skomplikowane niż Wam się wydaje. Ale nie zdradzę nic więcej! Musicie być cierpliwi :)
Dziękuję, że czekaliście na rozdział, musiałam zaliczać fizykę, którą zaliczyłam na 3 i jestem z siebie niesamowicie dumna!
!6 komentarzy = Rozdział 3!
Do zobaczenia wkrótce! 
Wasza Kat xx.

6 komentarzy :

  1. Super ;3 Fajnie, że Niall i Louis maja teraz takie dobre kontakty ze mogą sobie wszystko powiedzieć i wgl. Ale boję się ze może się to popsuć. Tak jak napisałaś ze relacje Niall-Kat-Lou będą bardziej skomplikowane . Ale ciul co będzie to będzie xd Głupia Elena....

    I gratuluję zaliczenia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no super, bomba,

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze nwm czego mam sie spodziewac :D
    ale rozdzial super ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz nową czytelniczkę. Nadrobiłam wszystko i muszę powiedzieć że masz talent :) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I znowuu się troszę rozpisze. Bd skomplikowane ....... hmmm nw czym nas jeszcze dziewczyno możesz zaskoczyć, ale chętnie się dowiem. Masz talent i to widać. Ciekawa jestem kiedy tak się już serioo spotkają i w jakich okolicznościach ;>. No tyle pytań i ani jednej odpowiedzi, jestem ciekawa tej drugiej części jak nie wiem co. Już to dopiero 2 rozdział, a oni już szaleją bez sisbie. Teraz bd się zastanawiała co kochana jeszcze wymyślich z ich relacjami. Bo coś tak czuję, że bd z Niall'em ale to po niezłych akcjach.
    No kurde czm ja się tak rozpisuję jak nigdy ?
    To 2 komentarz gdzie mam tyle do powiedzenia. W sumie to norma że buzia mi sie nie zamyka, ale cicho. Znowu pozanudzam trochę jaki ten blig jest :
    * ZAJEBISTY <3
    * SUPER <3
    * ŚWIETNY <3
    * I MEGA UDANY <3

    I tak jak ostatnio. Powtarzam się niestety, a może i stety. Mniejsza o to. Jeszcze raz pisz dalej, nie przestawaj, bo zawaliście ci to wychodzi, jak mało komu.

    Kochamm i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń