wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 20: "Zniewalające."

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

   Zeszło nam trochę więcej niż dwie godziny, ale, co tu dużo gadać, z tego całego stresu zasnęliśmy na całe sześć godzin. Gdy tylko się obudziłem i zorientowałem, która jest godzina, biegiem obudziłem Harry'ego i po pół godzinie jechaliśmy do szpitala. Panowała między nami cisza, ale właściwie to co mogliśmy sobie powiedzieć, jeżeli ta niepewność zżerała nas od środka? Jeszcze nic nie mówiliśmy chłopakom, ale po co oni muszą się jeszcze martwić skoro tak naprawdę nic nie jest pewne? Westchnąłem, gdy weszliśmy do szpitala. Od razu skierowaliśmy się na blok pooperacyjny, gdzie leżała Kat. Najpierw wszedł Harry. Uważałem, że ma pierwszeństwo, jako że na sto procent jest jej bratem. Usiadłem pod salą, wyjąłem zeszyt i długopis z plecaka i postanowiłem udoskonalić piosenkę, którą pisałem dla Kate. Muzykę już miałem, teraz trzeba tylko dopasować słowa, ale to akurat nie problem, przynajmniej dla mnie. Kiedy Harold wyszedł po pół godzinie wszystko miałem już skończone. 
- Idź, Niall. Może ty sprawisz, że się obudzi, wytłumaczy nam jak do tego wszystkiego doszło?
     Uśmiechając się pokrzepiająco do Styles'a, wstałem i wszedłem do sali, w której leżała moja ukochana dziewczyna. Na miękkich nogach podszedłem do łóżka. Ciężko opadłem na krzesełko. Jej twarz była tak blada, że gdyby nie rany i siniaki na jej twarzy i ciemne włosy rozrzucone dookoła jej głowy, wtopiłaby się w białą poduszkę. Jak najdelikatniej umiałem, chwyciłem jej dłoń, która leżała bezwładnie na zielonej pościeli.
- Hej, słońce. - szepnąłem, schylając się trochę. - Kiedy się obudzisz, co? Razem z Harrym czekamy tu na ciebie. Masz się z czego tłumaczyć, mała. Ale z tym poczekamy jeszcze trochę. Wiesz... przyniosłem dla ciebie prezent gwiazdkowy. Tylko to nie jest taki zwyczajny prezent, bo ja... napisałem dla ciebie piosenkę. Może jak ją usłyszysz, to się obudzisz?
     Wziąłem głęboki wdech i, żeby nie narobić zbytniego hałasu, zacząłem cicho śpiewać: 


Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer

Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable

And your eyes,

Irresistible

I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer

But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer

Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why

I find your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable

And your eyes,

Irresistible

Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible (Irresistible)
Irresistible

It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable

Your fingertips so touchable

And your eyes,
your eyes,

your eyes, your eyes, your eyes,
your eyes

Irresistible


     Poczułem jak coś zaciska się na mojej dłoni. Zerknąłem w dół, a potem na twarz Kate. Dostrzegłem utkwione we mnie szmaragdowe oczy, które tak uwielbiałem.
- Niall... - wyszeptała, obracając głowę w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niej i pogładziłem ją po poranionym policzku. 
- Nic nie mów. Jesteś jeszcze słaba. 
- Ale... jak muszę coś powiedzieć Harry'emu. Ja... Jestem jego siostrą!
- Domyślaliśmy się tego. Jesteście do siebie tacy podobni, że...
- Niall. - przerwała mi stanowczo. - Jest tu Harry?
- Tak.
- To idź mi po niego, bo muszę wam wszystko wyjaśnić, do jasnej anielki!
     Nie chcąc się kłócić, poszedłem po niego i już po chwili siedzieliśmy, wsłuchani w historię Kat.
- Ja... Do wczoraj niczego nie pamiętałam sprzed dziesiątego roku życia. Cierpiałam na amnezję. Myślałam, że ci ludzie, z którymi mieszkałam są moimi rodzicami, ale to bujda na kółkach. Oni mnie porwali osiem lat temu i przywieźli tutaj. - spojrzała na Harolda. - Więc tak właściwie to jesteś skazany na mnie do końca życia, braciszku.
     Uśmiechnął się do niej szeroko.
- A przypomniało ci się coś jeszcze?
- Wszystko! - nagle prychnęła. - Ty nie myśl sobie, że tak łatwo ci odpuszczę teraz te wszystkie numery, a zwłaszcza ten z wodą! A tak w ogóle - zręcznie zmieniła temat. - śliczna była ta piosenka. Dziękuję, Niall.
     Rumieniąc się, poczochrałem włosy i uśmiechnąłem trochę głupkowato. 
- No wiesz... nic lepszego nie mogłem wymyślić na prezent dla ciebie...
- Lepszego prezentu nie mogłam sobie wymarzyć. Naprawdę. Chociaż nie. - dodała po namyśle. - Wielki dom z trzema kuchniami, w których by były po cztery lodówki, pełne jedzenia. - wyszczerzyła się. 
- Ej! Jak to tak! Wolisz jedzenie ode mnie?! - "oburzyłem" się. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Skoro Kat zaczyna żartować i ironizować to znaczy, że wszystko jest ok. 
     nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się lekarz, który wygonił nas z sali, twierdząc, że musi przebadać dziewczynę. 


     Noga mnie strasznie boli i głowa, ale tak, to czuję się dobrze. - powiedziałam lekarzowi następnego dnia, kiedy robił rutynowy obchód. 
- Hmm... No wyniki na razie są dobre, ale ponieważ dopiero dwadzieścia godzin temu odbyła się operacja, potrzymamy cię jeszcze jakieś dwa, trzy dni góra na obserwacji i będziesz mogła już wyjść.
     Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i wyszedł z sali. Z westchnieniem opadłam na poduszkę. Nienawidzę szpitali. Zresztą, kto je lubi? Oprócz lekarzy i pielęgniarek, oczywiście. A musiałam tu jeszcze leżeć trzy dni... Skrzywiłam się, gdy podciągnęłam się do góry. Nogę przeszył mi ból, ale i tak to nic w porównaniu z tym co czułam wcześniej. Sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor. Leciała jakaś głupia komedia, ale wolałam to niż siedzieć i się nudzić. Ale ten film był jednak tak nudny, że nie minęło pół godziny, a już smacznie spałam. Chociaż może raczej byłam pomiędzy snem a jawą, bo słyszałam wszystko co się wokół mnie działo. Dlatego, gdy tylko w sali pojawili się goście, otworzyłam oczy całkowicie wypoczęta. Uśmiechnęłam się, gdy po obu stronach łóżka dostrzegłam uśmiechniętych Harry'ego i Niall'a.
- Hej, chłopaki.
- Hej, mała. - wyszczerzył się Harry.
- I jak się dzisiaj czujesz? - spytał blondyn z troską.
- Całkiem nieźle. - odparłam. - Lekarz mówi, że za dwa, trzy dni mogę wyjść ze szpitala.
- Czyli na sylwestra! Zrobimy wielką imprezę! Zaprosimy na pewno Sophie, Perrie, El... - zaczął wyliczać wielki pan Uwaga-Wszystkie-Dziewczyny-Bo-Nadchodzi-Casanova. I oczywiście trzy czwarte gości to same dziewczyny. Spojrzeliśmy na siebie z Niall'em i wybuchnęliśmy śmiechem, wywołując tym oburzenie ze strony Harolda.

     Następnego dnia poprosiłam Harry'ego by sam przyjechał. Chciałam z nim porozmawiać w cztery oczy. Skoro Harry to mój brat, to chcę wiedzieć wszystko co się wydarzyło od... mojego zniknięcia. I będę musiała wrócić do nazwiska Styles. Katherine Styles... Kate Styles. Hm, całkiem ładnie to brzmi. Chciałabym zobaczyć Gemmę i mamę. W końcu nie widziałam ich od ponad ośmiu lat. Nawet ich nie pamiętałam. To okropne co zrobili mi ci ludzie. Pozbawili mnie rodziny na bardzo długi czas.
- Hej, mała. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Harolda. Dlaczego on zawsze mówi do mnie "mała"?!
- Hej, młody. - odcięłam się.
- To o czym chciałaś pogadać? - spytał, siadając na stołku.
- Ja... chciałabym, żebyś opowiedział mi wszystko co się działo od mojego zniknięcia.
     Ta rozmowa należała do najtrudniejszych w moim życiu, ale musiała się odbyć. Oboje nie mogliśmy powstrzymać łez, których z chwili na chwilę było coraz więcej. Okazało się, że mama po moim zniknięciu się załamała, a policja szukała mnie przez ponad trzy lata. Aż dziw, że mnie nie odnaleźli tu, w Londynie. W tej chwili nienawidzę tych ludzi z całego serca. To, co zrobili jest niewybaczalne i powinni za to zapłacić, ale ja już nie chcę ich nigdy więcej widzieć. 
- A tak właściwie to do tej pory nie powiedziałaś nam jak tu trafiłaś. - zauważył po pewnym czasie chłopak. Zarumieniłam się ze wstydu.
- No bo... jak odzyskałam pamięć, co nastąpiło zupełnie przez przypadek, to... wpadłam w taki jakby szał i poleciałam do tamtego mieszkania i... voilà
- Czy. Ciebie. Do. Końca. Pojebało?! - wycedził każde słowo, siląc się na spokój. Spuściłam zmieszana wzrok i zacisnęłam pięści. 
- Przepraszam. Nie panowałam wtedy nad sobą.
     Westchnął.
- Ech, pewnie bym tak samo zareagował.
- Dobra. Było minęło. Ważne, że jutro albo po jutrze wychodzę stąd.
     Na twarzy mojego brata zagościł uśmiech. Boże, ja naprawdę mam brata. I siostrę. I normalną rodzinę. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. 
     Godzinę po wyjściu Harry'ego przyszedł Niall. Mimo, że minęło bardzo mało czasu od naszego ostatniego spotkania, okropnie za nim tęskniłam. Ale chyba właśnie tak działa miłość, co? Tęsknisz za kimś tak mocno, mimo że nie widzieliście się króciutko, a gdy już jesteście razem, nie rozstawalibyście się ze sobą nigdy. I tak właśnie było ze mną i Niall'em. Kiedy jest przy mnie, nie wypuściłabym go z rąk nawet na minutę. Jest moim powietrzem, moim uzależnieniem, z którego nie miałam najmniejszej ochoty się leczyć. Uwielbiam patrzeć na jego zarumienione policzki, roześmiane oczy czy malinowe usta, które zawsze dziwnym trafem smakowały czekoladą.
- Co słychać? - spytał blondyn, całując mnie w policzek.
- Nudno tu jest. Chciałabym w końcu wstać z tego łóżka. - westchnęłam.
- I może panienka już wstać. - rozległ się wesoły głos lekarza. - Jak mógłbym zabronić mojej ulubionej pacjentce chodzić? Toż to zbrodnia by była!
- Dziękuję! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale - zastrzegł doktor. - ten tu młodzieniec ma cię pilnować!
- Jak oka w głowie! - zapewnił Niall.
     Spacerowaliśmy tylko pół godziny, bo dłużej nie dałam rady, gdyż noga mnie strasznie rozbolała. Usiedliśmy w bufecie i zamówiliśmy po kawałku ciasta i soku. Nialler opowiadał mi o swojej rodzinie. Ojciec zostawił ich, gdy ten skończył ledwo cztery lata (oczywiście ja tu nie będę pisać złych rzeczy o ojcu naszego Niall'a, ponieważ go nie znam itd. xP <-- przyp. od aut.). Matka dwoiła się i troiła, żeby niczego im nie brakowało, żeby wyrośli na porządnych i wspaniałych ludzi. I udało jej się. Niall jest najwspanialszym człowiekiem jakiego poznałam, a jego brat Greg na pewno też taki jest. W końcu to brat Niall'a. Musi być taki.
     Gdy tak siedzieliśmy w tym bufecie i rozmawialiśmy, poczułam jak ogarnia mnie szczęście i spokój, pomimo tego, że byliśmy w szpitalu. No bo, siedzę tu sobie z chłopakiem moich marzeń, którego kocham na zabój, odzyskałam brata, mamę i siostrę oraz mam przyjaciół, na których zawszę mogę polegać. Zyskałam w końcu szczęście i poczucie, że wszystko będzie dobrze. 



Dziękuję Wam za tak miłe słowa. Wzruszyłam się jak czytałam Wasze komentarze i...
Przepraszam Was, jak czasem będę pisać, że wydaje mi się, że jestem nudna czy inne tego typu rzeczy, ale czasem miewam chwilę... zwątpienia w swoje umiejętności pisarskie. A po drugie często ludzie mówią mi przykre rzeczy, a ja czasem uznaję, że to prawda. Wtedy cieszę się, że mam Was - moich kochanym czytelników. Dlatego dedykuję Wam cały ten rozdział i nie piszę ile ma być komentarzy, żeby był rozdział. Mam nadzieję, że pomimo tego będzie dużo komentarzy.
A teraz z innej beczki: zastanawiałam się ostatnio, czy nie pójść trochę inną ścieżką i nie spróbować napisać opowiadania o czymś innym. Co byście powiedzieli na... opowiadanie o Harrym Potterze? Albo jeszcze o czymś innym? A może wy macie jakieś ciekawe propozycje? Jeśli tak, to piszcie w komentarzach. 
Kocham Was :*

Kat xx.

PS. Przy okazji, zapraszam na the-other-side-of-love.blogspot.com

7 komentarzy :

  1. rozdział świetny . czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  2. proszę pisz pod roździałem kiedy natempny <3 swietne to jest

    OdpowiedzUsuń
  3. mega! *.* Uwielbiam takie dlugie rozdzialy! :) Chce juz nastepny! :) <3 Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa historia, choć muszę chyba wrócić do pierwszego rozdziału, żeby złapać wątek. wciąga bardzo. :)
    pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń