wtorek, 1 lipca 2014

Część II: Rozdział 3: "Dlaczego ty nie potrafisz prosić o pomoc?"

Kat:

        Zakolegowałam się z Victorią. Co prawda, w szkole tego nie okazuję, bo nie chcę by miała z mojego powodu spięcia z klasą. Wystarczy, że to ja zostałam ich kozłem ofiarnym. Poza szkołą jednak ja, Tori i Sophie stworzyłyśmy mini paczkę. Dogadywałyśmy się całkiem nieźle. Po raz pierwszy od dawna czułam się, może nie szczęśliwa, ale... zadowolona. Zaczęłam też więcej czasu spędzać z Maxem. Wydawać by się mogło, że wszystko zaczyna się dobrze układać. Jednak jak się okazało - to jedynie cisza przed burzą. To był początek października. Byłam na hiszpańskim, na który chodzę między innymi z Chrisem, Nickiem oraz z moją największą zmorą - Eleną. Starałam się nie zwracać uwagi na nią i na jej docinki pod moim adresem, do których dołączyli się wszyscy prócz Chrisa. Uwierzcie mi, naprawdę próbowałam, ale moja cierpliwość była już na wyczerpaniu. Poza tym nie chciałam się wygłupić przed Nim. Bardzo nie chciałam.
- Jak tam, pokrako? - rzuciła zaczepnie Gray. - Wywalili cię już może z pracy?
- Nie. - spojrzałam na nią hardo. - Przykro mi, że muszę rozczarować taką zołzę.
            Blondynka zacisnęła zęby.
- Odszczekujesz się, dziwko? Przynajmniej to nie ja straciłam ojca i siostrę i nie ja jestem adoptowana. - warknęła, a ja zbladłam gwałtownie. Tak. Straciłam ojca i siostrę w wypadku samochodowym, gdy miałam trzynaście lat, a gdy miałam pięć lat zostałam adoptowana przez rodzinę Blairów. Nawet Sophie o tym nie wiedziała, to skąd ONA to wie? I gdzie się podziewa nauczycielka, kiedy jej potrzeba?! Przełknęłam cicho ślinę i spróbowałam się uspokoić, czując jak atak paniki zbliża się wielkimi krokami. Niepostrzeżenie spakowałam swoje rzeczy i obserwowana przez klasę wstałam, po czym stanęłam przed ławką Eleny. Pochyliłam się. 
- Wiesz, co myślę? - spytałam tak cicho, że tylko ona i Chris, siedzący koło niej, mogli mnie usłyszeć. - Sądzę, że jesteś tak zakompleksioną osobą, że żeby podbudować swoją pewność siebie musisz dręczyć innych, a twoim kozłem ofiarnym okazałam się ja.
- Zamknij się, zdziro. - warknęła, rumieniąc się.
- Co, prawda boli? Mam już dosyć tego, że tak wykorzystujesz fakty o mnie, żeby mnie zranić. Od dzisiaj to się zmieni. Za każde przezwisko, zniewagę, obelgę, nazwij to sobie jak chcesz, będziesz lądować u pielęgniarki z podbitym okiem lub złamanym nosem. A jeżeli to nie poskutkuje, rozpowiem wszystkim co widziałam pewnego pięknego dnia w galerii.
       Blondynka, tak jak ja wcześniej, zbladła gwałtownie.
- Nie wiem, o czym mówisz. - zaprzeczyła słabo.
- Doprawdy? A ja myślę, że doskonale wiesz. Więc zapamiętaj to sobie.
            Wzięłam swój plecak i wyszłam z klasy. Z szafki wyjęłam płaszcz i w dwie minuty znalazłam się na dziedzińcu. Wiem, że nie powinnam wychodzić ze szkoły w środku zajęć, ale nie chciałam by ktoś zobaczył jak płaczę. Mijałam na ulicach ludzi, którzy nie zwracali na mnie uwagi, a po mojej twarzy spływały gorące łzy. Nie miałam pojęcia dokąd zmierzałam, ale w tamtej chwili nie obchodziło mnie to. Nie czułam satysfakcji, że groziłam Elenie. Ogarnęła mnie wtedy ulga, że w końcu się jej postawiłam, to fakt, ale nie satysfakcja. Nie jestem dumna z tego, że groźby to jedyny sposób jaki znalazłam, żeby się bronić. A o co chodziło z tą galerią? Przekonałam się, że Elena to dziwka, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Czatuje wieczorami przy wejściu do galerii na facetów wyglądających na bogaczy i potem mówiła im, że prześpi się z nimi za małą sumkę. Nawet udało mi się jedną taką jej propozycję nagrać i widzę, że się opłacało.
         Poderwałam głowę do góry, chcąc zobaczyć dokąd doszłam i spostrzegłam, że stoję przed MilkShakeCity, gdzie pracował Max. Akurat teraz była jego zmiana. Pod wpływem impulsu weszłam do środka i podeszłam do lady.
- Przepraszam... - zwróciłam się cicho do ekspedientki. - Czy jest może Max? To mój brat.
- Wiem, zaraz go tu przyprowadzę. - uśmiechnęła się miło i zniknęła na zapleczu. Po chwili wróciła, tym razem z moim bratem. Zdziwił się moim widokiem, ale zdziwienie szybko zniknęło, zastąpione przez zatroskanie na widok moich załzawionych oczu i śladów łez na policzkach. Bez słowa wziął mnie na zaplecze i posadził na krześle.
- Co się stało?
        Wybuchłam płaczem. 

Max:

               Trzymałem drżące ciało siostry w ramionach, a jej szloch boleśnie ranił moje serce. Nie wiedziałem  kto doprowadził ją do łez, ale jak tylko się dowiem to zabiję na miejscu! I to nie będzie szybka śmierć. Będzie bardzo powolna i bardzo, ale to bardzo bolesna. Kat powoli zaczynała się uspokajać, jednak nie przestawała mnie kurczowo trzymać za koszulkę.
- Co się stało, Kitty? - specjalnie użyłem tego zdrobnienia. Tak zawsze mówił do niej tata, kiedy widać było, że coś z nią jest nie tak, a Kat zawsze wtedy się otwierała i mówiła, co jej leży na sercu.
- Nienawidzę swojej szkoły. - szepnęła, oddychając powoli i głęboko. 
- Czemu? - zdziwiłem się. Zawsze mi się wydawało, że szkoła to jedno z niewielu miejsc, które lubi. 
- Nienawidzę ludzi, którzy do niej chodzą. Traktują mnie jak nic niewartego śmiecia. Nawet nie wiem dlaczego! I skąd się dowiedzieli, że jestem adoptowana?! Przecież wiemy o tym tylko ty, ja i mama! Nawet Sophie nic nie mówiłam...
         Zadrżała i zaczerpnęła tchu, jakby znów miała się rozpłakać. Przytuliłem ją mocniej.
- Nogi z dupy powyrywam każdemu przez kogo płakałaś. - obiecałem. - I dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? Jak długo to trwa?
- Całe liceum. - szepnęła, patrząc na mnie wielkimi, smutnymi brązowymi oczami. Wciągnąłem ze świstem powietrze.
- Jak to całe liceum?! - spytałem wstrząśnięty. - I ty przez całe dwa lata się z tym męczyłaś i nigdy nikomu nic nie powiedziałaś?!
- Nie chciałam nikogo niepotrzebnie zamartwiać. - wzruszyła bezradnie ramionami. - Myślałam, że sama sobie poradzę.
- Dlaczego ty nie potrafisz prosić o pomoc? - spytałem, a w moim głosie rozbrzmiała nutka żalu. 
- Bo zawsze jestem święcie przekonana, że świetnie sama dam sobie radę ze wszystkim. - westchnęła i starła łzy z policzków. Potem dodała cichym głosem: - Przepraszam, Max. Obiecuję, że postaram się zmienić i od tej pory zawsze jak będę mieć jakiś problem to do ciebie z nim przyjdę. 
          Uśmiechnąłem się do niej. 
- Ja mam nadzieję. No, a teraz wybacz, siostrzyczko, ale muszę wracać do pracy. Przez ciebie nie będę mieć przerwy! - udałem obrażonego. Zachichotała i zaserwowała mi sójkę między żebra. Wstaliśmy, a Kat przytuliła mnie nagle.
- Jesteś najlepszym bratem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Cieszę się, że trafiłam do was, a nie do kogoś innego. - szepnęła. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło.
- Też się cieszę, że jesteś z nami.

Niall:

        Razem z Harrym wybraliśmy się do MilkShakeCity, żeby kupić chłopakom, jak i sobie, coś do picia. Od samego rana siedzimy w studiu i nagrywamy piosenki, co niestety wysusza gardło. Wchodziliśmy właśnie do środka, gdy na kogoś wpadłem. Zachwiałem się i w bezwarunkowym odruchu chwyciłem osobę, którą potrąciłem. Okazało się, że to dziewczyna. Bardzo ładna i nie byle jaka dziewczyna. Dziewczyna z naszego snu. Kat. Wytrzeszczyłem oczy, tak samo jak ona. Nie wiem ile tak trwaliśmy, ale ona pierwsza ocknęła się z letargu. Odskoczyła ode mnie, jakby się oparzyła.
- Przepraszam... - szepnęła, patrząc się na mnie i Harry'ego jakby ducha zobaczyła. A zwłaszcza na Harry'ego. - Nie... nie chciałam na ciebie wpaść. Przepraszam.
         Minęła nas biegiem i zniknęła w tłumie ludzi. Popatrzyliśmy na siebie z Hazzą w szoku.
- Czy... to była Kat? - spytałem słabo. Styles kiwnął głową.
- Jakbym zobaczył w lustrze swoją damską wersję. - mruknął, kręcąc głową. Ciągle będąc w amoku zamówiliśmy shake'i dla wszystkich i piętnaście minut później wracaliśmy przez zatłoczone ulice Londynu do studia. Nie tak wyobrażałem sobie nasze pierwsze spotkanie. Myślałem, że kiedyś pójdę do księgarni, w której ona pracuje i jakoś tam do niej zagadam... 
- Nie mogę uwierzyć, że za nią nie pobiegliście! - zawołał oburzony Zayn, gdy skończyliśmy im zdawać relację ze spotkania panny Blair. 
- Uwierz mi, ja też nie mogę w to uwierzyć. - mruknąłem, nie patrząc na żadnego z nich. Ta dziewczyna bardzo mnie intrygowała samym swym istnieniem. Czułem potrzebę dowiedzenia się o niej wszystkiego. Tylko nie wiedziałem, jak  tego dokonać. 
- Co wy na to, żeby ktoś z nas przeszedł się kiedyś do księgarni, w której pracuje Kat? - spytał Liam, siorbiąc swojego shake'a truskawkowego. Uśmiechnąłem się. 
- To jest dobry pomysł. Ale który z nas pójdzie?
- Pójdziesz ty z Louisem. - oznajmił Payne.
- A od kiedy to ty jesteś szefem w naszej paczce? - Lou założył ręce na klatkę piersiową z obrażoną miną, jednak w jego oczach zatańczyły wesołe ogniki. 
- Od teraz. - powiedział ze śmiechem Daddy. Wszyscy się roześmiali. Kiedy się już wszyscy uspokoiliśmy, Paul zarządził, żebyśmy wrócili do naszego zajęcia, czyli śpiewania. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Już niedługo tak oficjalnie poznam Kat! W sumie to trochę dziwnie brzmi, ale jakoś się tym nie przejmuję. Pytanie tylko, czy ona chce nas poznać?




No i oto rozdział 3! 
Wyszedł mi trochę denny, ale mimo to mam nadzieję, że Wam się podobał. 
!7 komentarzy = Rozdział 4!
Dzisiaj króciutko, bo nie czuję się za dobrze, więc to na tyle.
Do zobaczenia wkrótce!
Kat xx.
PS. Zabrałam się niedawno za pisanie opowiadania o  5 Seconds of Summer. Ktoś jest chętny do przeczytania go? Bo zastanawiam się, czy go zacząć publikować, czy nie... Odpowiecie mi w komentarzach, prawda? :D

4 komentarze :

  1. Aww, to jest taaakie genialne... ♥
    Coś dawno nie komentowałam, ale jeśli mam być szczera to mi się nie chciało XD Kocham to opowiadanie i czekam na next'a ^^
    Co do nowego opka to wstawiaj! Z chęcią przeczytam.
    Weny życzę :3
    Hitori

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhhh fajnie się zapowiada ^_^.

    OdpowiedzUsuń
  3. No super ;D Biedna Katy. Dobrze, że ma tak kochanego brata ^^ Heh wyobrażam sobie minę Nialla i Harrego jak ją zobaczyli xd

    PS. Nie wiem czemu tak późno to czytam i komentuje ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam twoje opowiadanie i ja z miłą checią przeczytałabym o 5sos <3 uwielbiam ich i kocham ff z nimi w roli głównej :* takze na pewno zostałabym jedną z czytelniczek nowego twojego ff :)
    Oj biedna Kat! Znowu sie jej bedzie mieszalo w glowie xD zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń